Świadectwa osób włączających się do Krucjaty Jednej Intencji (VI)

 

I. Pragnę ofiarować w tej intencji mój ból i pragnienie przebaczenia mojemu mężowi, który mnie zdradził i utrzymuje kontakt z inna kobietą, myśląc, iz jestem tego nieświadoma.

M.

II.  W tej intencji ofiarowuje każdego dnia jedno "Zdrowaś Maryjo".

Dorota Ż.

III.  W tej intencji ofiaruję wszystkie trudy i cierpienia związane z moimi trudnościami z akceptacją męża oraz wyzwoleniem syna z wszelkich nałogów i nawróceniem.

Agnieszka K.

IV. Oddaje Maryi wszystkie moje radości i cierpienia, by Ona tym dysponowała. Ponadto zobowiązuje się do codziennego odmawiana aktu strzelistego: "Jezu pragnę, by Maryja była..."

Anna M.

V. Postanawiam ofiarować wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych dodatkowo w środy oraz kontynuować dotychczasowe nabożeństwa: droga krzyżowa w piątki i codziennie cztery części Różańca.

Maria

VI. Dołączam intencję Krucjaty do próśb w czasie codziennej modlitwy brewiarzowej: Jutrzni i Nieszporów.

ks. D.

VII. W naszej parafii staramy się dołączać intencję Krucjaty do próśb Modlitwy Powszechnej w czasie Mszy św. w każdą sobotę.

Parafianie

 

VIII. Pochwalony Jezus Chrystus i Maryja,
Rodzina w składzie:
Dariusz H. i żona R. oraz dzieci F. i R. potwierdzają udział w jednej intencji.

Wdzięczny MB za łaskę nawrócenia i światło które otrzymałem 25 października 2017 r. po 4 miesiącach cierpienia po operacji kręgosłupa.

Dzisiaj wiem ze łaska była dana dzięki wstawiennictwu Niepokalanej została wymodlona na różańcu w nowennie pompejańskiej (25.10.17 r) w intencji uzdrowienia duszy i ciała, które się dokonało. Zapragnąłem pomóc innym, rodzinie, bliskim prosząc o łaskę, co mogę zrobić... jaką intencję wzbudzić w kolejnej nowennie pompejańskiej widząc, jak ona jest skuteczna. W wielu, jakie układałem w głowie, usłyszałem zawezwanie: bądź świadkiem Ewangelii i to stało się kolejną intencją. Zawierzyłem moją rodzinę MB, nigdy nie modliliśmy się wspólnie, obecnie odmawiamy różaniec w każdą sobotę, a w tygodniu dziesiątkę z dziećmi. Uzdrawia się wszystko i wiem, że to jest proces niełatwy. Pomimo wielu trudów, grzechów z których zostałem wyzwolony współpracując z łaską, osobistych zranień i ataków zła za prawdę, do której zawsze prowadzi Maryja, naprawdę warto. Gdzie wkracza Ona teren się oczyszcza tak, aby poznać prawdę o sobie, która jest lepsza niż nawet najpiękniejszy sen o sobie. Poznać prawdę , która została ukrzyżowana za mnie za moje grzechy... Prawdę, która oczyszcza, uzdrawia i uwalnia dając laskę prawdziwej pokuty poznania swojej nędzy bez popadania w rozpacz. Z Maryją staje się wolnym człowiekiem, a proces nawrócenia jest najmniej bolesny, doświadczyłem tego i widzę błogosławione skutki Jej działania przez każdego człowieka, który zawierzy się naszej Matce duchowej. Dziękuję Jej za błogosławionego "klapsa" od Matki, dobrze, że nie od Ojca..., klapsa, który skruszył mnie i przygotowuje do godnego przyjęcia królowania Jej Syna umiłowanego Jezusa Chrystusa w moim sercu. Matka najdoskonalsza, która tyle wycierpiała, będąc światkiem cierpienia i męki naszego Zbawiciela, pragnie aby królował w sercu każdego człowieka ale pragnie aby to serce nie raniło Go więcej... Dziękuję Matce Bożej Jaworzyńskiej (bardzo upodobałem sobie to m-ce zanim dostałem łaskę ), że po raz kolejny prosząc o łaski tak potrzebne w życiu zawsze ich wysłuchujesz, a prosząc Cię o potrzebne łaski przed operacją pierwszy raz poprosiłem o coś więcej, bo czułem, że moje światło gaśnie. Ty wiesz lepiej czego potrzeba Twoim dzieciom i wiesz jedyna jak ich doprowadzić do Jezusa. Myślałem, że straciłem wszystko, a zyskałem ponad wszystko. Myślałem, że zdrowie, moja praca, aktywność fizyczna jest dla mnie wszystkim, przyszłaś zaproszona różańcem posprzątałaś bałagan przywróciłaś wszystko, zrobiłaś po swojemu, tak jak trzeba. Dałaś poznać św. Józefa, nauczyłaś bycia ojcem i strażnikiem skarbów, mojej żony i dzieci danymi mi od samego Boga. Uczysz prawdziwej miłości, a nie tego, co wydaje mi się miłością. Dajesz światło na poznanie siebie i tego, co od Boga oddala, uczysz pokory, udzielasz cnót swoich, pozwalasz przeżyć, doświadczyć, a nie mówić i definiować puste słowa. Bądź pozdrowiona i pochwalona, o Błogosławiona.

W najbliższą sobotę wspólnie całą rodziną zakończymy nabożeństwo pierwszych sobót w Sanktuarium na Krzeptówkach, będzie to nasza piąta sobota, ale na pewno nie ostatnia. Dziękuję za wszystko Matce Bożej, że wyjednała mi łaskę nawrócenia i wejścia w ten Boży proces za uzdrowienia duszy, co nastąpiło szybko i było prawdziwą burzą duchową i łaskę zdrowia ciała, które powróciło dokładnie w moim parafialnym kościele w Wielki Piątek. Całując krzyż poprosiłem: jeżeli Panie chcesz, to uzdrów mnie całkowicie. Poczułem gorąco w kręgosłupie i w kolejnych dniach nastąpił duży postęp w powolnym dochodzeniu do sprawności. W nawróceniu Matka Boża prowadziła mnie każdego dnia przed ołtarz na Msze św., wszystkie nabożeństwa, zaprowadziła do spowiedzi i wzbudziła potrzebę pierwszych piątków zaraz po operacji. W Wielki Piątek po powrocie do domu uzmysłowiłem sobie, że ten był dziewiątym piątkiem. Zaprowadziła mnie na Msze św. dla chorych, gdzie usłyszałem m.in., że nawet chorobę należy dobrze wykorzystać. Zaprowadziła mnie do wielu miejsc i sytuacji, które nie były dziełem przypadku. Chroniła mnie, moją rodzinę przed nieszczęściami, które mogły się wydarzyć, nie tu o tym pisać. Nawet łamiąc prawa fizyki dosłownie zjechałem na nartach skiturowych na pobliskim wyciągu w dniu, w którym czułem, że mogę sobie na to już pozwolić. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że pieta buta nie była wpięta w wiązanie . Pierwszy raz tego nie zrobiłem, po prostu zapomniałem, oszołomiony tą radością, że dzisiaj jest tak mało bólu, że mam taką łaskę zrobić to, co bardzo nadal kocham, ale i to oddałem Maryi, aby tym dysponowała. Sport mnie uratował, jak młodego człowieka, ale z czasem stał się ważniejszy od Boga i wiem, że był ucieczką. Zjechałem w tym dniu zdecydowanie i szybko wykorzystując wszystkie techniki skrętów mocno dociskając języki buta na dole lekko schylając się, aby odpiąć zapięcia buta upadłem na kolana i doszło do mnie, co się stało, fizycznie nie byłbym w stanie powtórzyć takiego zjazdu bez wpiętych pięt buta w narty. Wiedziałem, kto trzymał te piety, ponieważ wychodząc na tą górę odmawiałem różaniec. Upadek w tym stanie przy nadał mocnym napięciu wiązadeł i mięśni oraz braku elastyczności całego aparatu ruchu, który był główną przyczyną moich dolegliwości pooperacyjnych, mógł dosłownie mnie potargać! Podziękowałem Matce Bożej i przeprosiłem za brak roztropności.

Zdrowie powraca i mogę coraz więcej korzystać z aktywności. Dobrze, że oddałem wszystko Maryi. Ona nie chce nas ograniczać, czegoś nam zabrać, tylko nas chroni przed tym, co może nas zniszczyć, naszą rodzinę i dzieła Boże w naszym życiu. Postanowiłem podjąć Jedną Intencję i czynię, co w mojej mocy ,aby i inni grzesznicy tak jak i ja mogli się do niej udawać. Pełen wdzięczności pragnę Jej wynagradzać i dzisiaj po 33 dniach rekolekcji oddaje Jej się w duchową niewolę i w tym Dniu Matki oddaję Jej się całkowicie o ofiaruję się Jezusowi Chrystusowi przez ręce Maryi w Warszawie na Siekierkach.

Poczułem przynaglenia aby to napisać.
Z Panem Bogiem